Historia parafii

Stan Kościoła, który przejąłem, po przekazaniu na rzecz parafii w 1989 r.

Na początek trochę historii

Budowę Kościoła p.w. Chrystusa Króla rozpoczęto w 1925 r. W tym celu powołano komitet budowlany, na czele którego stanął ks. Władysław Szetela katecheta z Kolegiaty. Niestety w związku z wybuchem wojny w 1939 r. budowa została przerwana. W 1946 r. Kościół zostaje zamknięty i aż do 1954 r. stoi bezużyteczny.

Na prośbę dyrektora Putija ’’Станиславского облкниготорга” w 1954 г. zostaje przekazany na magazyn książek, a w 1957 r. na magazyn „Станіславської облторгбази Головодягу”.

W 1964 r. wykonawczy komitet wojewódzkiej Rady uchwalą № 146 podejmuje decyzję о przekazaniu budynku kościoła dla Iwano-Frankowskiej filii Lwowskiej Politechniki (4) w celu przebudowy go pod sportowy kompleks. Projekt przewidywał rozbudowę budynku, podział na kondygnacje, budowę wewnątrz basenu do pływania, sali widowiskowej na 1100 miejsc, sceny z zapleczem, sali sportowej z zapleczem, sal lekcyjnych na 600 miejsc itp., czyli całkowitą likwidację religijnego charakteru budynku. W tym celu uruchomione zostały odpowiednie fundusze, jednak Opatrzność Boża sprawiła, że ostatecznie nigdy nie doszło do realizacji tego projektu, a tym samym aktu wandalizmu. Kościół aż do 1989 r. pełnił funkcję magazynu.

A teraz jaki stan po przekazaniu

Teren dookoła kościoła ogrodzony był drewnianym parkanem (nie wiadomo kiedy i przez kogo, nie wiadomo także co stało się z przedwojennym metalowym). Parkan pomalowany był zieloną olejną farbą jedynie od ul. Gagarina i tam jeszcze jako tako się trzymał. Pośrodku parkanu zrobiono drewnianą dwuskrzydłową bramę przymocowaną do metalowych słupków (z rury o średnicy 150 mm) oraz obok bramy podobną furtkę. Parkan miał wysokość człowieka średniego wzrostu. Po lewej stronie przy ul. Sierowa wzdłuż parkanu (niestety sypiącego się), postawiono drewniane szopy służące za magazyny. Ich dachy – pokryte papą – były po prostu dziurawe i przypominały sito. Na wprost ul. Kameniariw przy ul. Sierowa znajdowała się druga brama, przymocowana do drewnianych słupów, niestety bardzo podgniłych, co mogło świadczyć, iż brama ta była rzadko otwierana. Na granicy podwórka ze stadionem, z tylu kościoła, znajdował się parkan z betonowych płyt, przymocowanych do betonowych słupków (wiele płyt było uszkodzonych). Przestrzeń pomiędzy tym parkanem a kościołem (około 8 metrów) w większej części przypominała dżunglę. Również parkan od strony sąsiadów (prawa strona) był w opłakanym stanie.

Za drzwiami bocznego wejścia do kościoła znajdowała się siedziba stróża.

Cały teren wokół kościoła stanowiły wyrwy і doły (rozjeżdżone ciężarówkami odbierającymi towary z magazynów), w których zalegała błotnista deszczowa woda. Jedynym suchym terenem była prawa strona kościelnego podwórka.

Przez pięćdziesiąt lat kościół – tak z zewnątrz, jak і wewnątrz – nie był remontowany. Całe pokrycie dachowe – oprócz kopuły, która nosiła ślady malowania zieloną farbą – uległo zniszczeniu і potrzebowało niezwłocznej wymiany. W niektórych miejscach dachu albo w ogóle nie było, albo opadł na sufit po przegniciu drewnianej wierzby. Brak było rur spustowych, które miały odprowadzać wodę z rynien, w związku z czym woda deszczowa ściekała po ścianach zostawiając liczne ślady.

Ramiona krzyża, na zwieńczeniu kopuły (na wysokości 55 m), były ścięte і trzeba było je dorobić. Ale jak? Ścian kościoła, murowanych z czerwonej cegły, nie zdołano otynkować, tu і ówdzie widniały uszkodzenia pozostałe po ostrzałach z czasów wojny. Przy fasadzie z prawej strony dobudowano szkaradną przybudówkę, która służyła jako biuro księgowości dla magazynów. Z lewej strony fasady postawiono wiatę, która z jednej strony opierała się о mury kościoła a z drugiej na belce. Belka ta z kolei jednym końcem opierała się na słupie z dwuteownika (szer. ok 30 cm i wysokości ok. 8 m) odstawionym ok. 6 m od ściany kościoła. Drugi koniec belki wchodził przez ściany do wnętrza na kościelny chór i służył ponadto jako belka dźwigu, którym były wciągane spod wiaty na chór rozmaite towary. Aby to było możliwe, w fasadzie pod wiatą, wybito dziurę, w którą wstawiono metalowe drzwi (250 cm wys. i 150 cm szer.). Było to ohydne i co z tym było zrobić, Pan Bóg jeden wiedział?

Główne wejście do kościoła nie miało schodów, a ich rolę pełniły ustawione palety. Brak było progów. Drzwi dębowe zrobione przed wojną potrzebowały konserwacji i nowych zamków. Nad drzwiami znajdowało się betonowe zadaszenie (porośnięte trawą i brzózkami), które wymagało obicia blachą. Oprócz głównego wejścia są jeszcze dwa boczne wejścia – po prawej i lewej stronie oraz z tyłu kościoła. Również drzwi tych wejść – także dębowe – potrzebowały naprawy i zamontowania nowych zamków. Podobnie jak główne wejście także boczne nie miały schodów, jedynie przy wejściu z tyłu zachowały się resztki przedwojennych lastrykowych schodów, natomiast z prawej strony został pod sam próg nasypany luzem żwir.

Okna wykonane z metalowego teownika przyspawanego do kątownika stanowiącego ramę, zrobione były solidnie i szczęśliwie przetrwały wszystkie próby czasu. W przedwojennej zakrystii znajdowały się dwa drewniane okna (wys. 250 cm і szer. 120 cm), natomiast brak było dwóch okrągłych okien о średnicy 120 cm w pokoju nad zakrystią. Otwory po nich zabite były deskami. Szyby były w 90 procentach porozbijane, nawet pod kopulą na wysokości około 20 metrów od ziemi. Na samej kopule jest 16 okien о rozmiarach (wys. 350 cm і szer. 120 cm). W prawej і lewej ścianie kościoła znajdują się po cztery duże okna (wys. 450 cm. і szer. 150 cm) oraz po cztery okrągłe (o średnicy ok. 100 cm). Dwa okna są też w prezbiterium (wys. 350 cm, szer. 120 cm), a w kaplicy przy prezbiterium dwa okrągłe о średnicy 120 cm. Z kolei korytarz za prezbiterium łączący zakrystię z kaplicą ma osiem kwadratowych okien (wys. 250 cm, szer. 100 cm), a pomieszczenie nad korytarzem osiem okrągłych о średnicy ok. 100 cm. Okna wymagały jak najszybszego oszklenia, gdyż liczna ptasia rodzina, korzystając z łatwego dostępu zagnieździła się wewnątrz.

Na rogu ul. Kameniariw і Sierowa, przy bocznej lewej ścianie kościoła, ze słupa zwisały luźno dwa druty pod napięciem. Niektórzy mówili, że ściana w tym miejscu „kopie” і nic dziwnego, bo ściana zawilgocona, a izolacja na drutach żadna. Należało to jak najszybciej zabezpieczyć, aby nie doszło do nieszczęścia.

W przedsionku kościoła, tuż za głównym wejściem znajdowały się schody prowadzące od lewej і od prawej strony na kościelny chór. Wejście od strony prawej było zamurowane, natomiast od strony lewej zastawione byle jakimi drzwiami. Z przedsionka do wnętrza kościoła prowadziły dębowe wahadłowe drzwi z dużymi przeszkleniami. Po bokach tych drzwi od strony przedsionka znajdowały się dwie wnęki. Ściany przedsionka na wysokości około 2 metrów oddarte były z tynku.

Nad przedsionkiem znajduje się chór sięgający około 2 metrów poza wahadłowe drzwi i wsparty jest na dwóch murowanych ceglanych filarach oraz na ścianach bocznych kaplic.

Łuki stanowiące kiedyś wejścia do kaplic (jest ich po trzy z każdej strony), zostały zamurowane cegłą, której nie otynkowano, dlatego widoczna była różnica pomiędzy cegłą przedwojenną a radziecką. W ścianach tych zachowały się tylko otwory na drzwi. Так zamurowane kaplice służyły magazynierom za biura.

Nad bocznymi kaplicami po prawej i lewej stronie znajduje się chóry. Betonowa balustrada chóru po lewej stronie była w połowie wyłamana. Pomiędzy chórami na szerokości 7 metrów, od głównego chóru w stronę prezbiterium zamontowano w metrowych odstępach szereg dwuteowników о szerokości 40 cm każdy, które posłużyły jako podparcie dla drewnianej podłogi, tworząc w ten sposób dodatkowe magazynowe pomieszczenie. Łuki wychodzące w stronę prezbiterium zabito deskami i metalową siatką.

Po prawej i lewej stronie od kaplic w kierunku prezbiterium ciągną się dolne i górne galerie. Na szczytach ścian, pomiędzy galeriami, prezbiterium i chórami, na wysokości 25 metrów opiera się betonowa podstawa kopuły (na planie kola o średnicy 17 m) z szesnastoma oknami. Niestety nie uszczelniono połączenia podstawy kopuły, dlatego w narożnikach pod nią po wewnętrznych ścianach ściekała woda deszczowa, na skutek czego większość tynku osunęła się na posadzkę, a ten który zatrzymał się na gzymsach w każdej chwili groził spadnięciem. Po żelbetonowym gzymsie (10×70 cm), kiedyś ozdobionym od spodu tynkiem, można było obejść kościół dookoła. W kątach, gdzie lała się woda, po odpadnięciu tynków ceglane ściany pokryły się mchem.

Po lewej i prawej stronie, za kaplicami są dwie galerie (dolna i górna). Po środku lewej dolnej galerii znajduje się boczne wyjście na zewnątrz oraz wejście na górną galerię połączoną z chórem, natomiast analogiczne wyjścia z prawej galerii zamurowano a wejście na górna galerię zamurowano i zasypano gruzem.

Dolna prawa galeria opiera się o ścianę zakrystii. Nad zakrystią znajdował się pokoik, do którego można było się dostać przez główny oraz prawy chór i prawą galerię. W pokoju tym znajdowały się dwa okrągłe otwory okienne zabite deskami, a w suficie dziura (około 2×1,5 m), przez którą można było spoglądać na niebo. Na przeciwko drzwi wejściowych do pokoju usytuowane było z kolei wejście do korytarza prowadzącego na strych kopuły kaplicy znajdującej się po lewej stronie prezbiterium. W korytarzu brak było sufitu, za to widać było dziurawe pokrycie dachu. Korytarz z dachem nie wiadomo dlaczego przesłaniał dwie trzecie wysokości okien prezbiterium. Prezbiterium można było zobaczyć tylko z okien korytarza, ponieważ zrobiono w nim piętro z drewnianych belek і ułożono podłogę z desek. Na lastrykowych schodach prowadzących do prezbiterium wymurowano ścianę wysokości około 4 m, oddzielającą prezbiterium od reszty kościoła, a przestrzeń powyżej zabito deskami і metalową siatką. W prezbiterium wybito dziurę, tworząc wejście do korytarza, łączącego zakrystię і kaplicę. Jedyną możliwość wejścia do tych pomieszczeń stanowiły prowizoryczne drewniane schodki wyrównujące poziom korytarza.

Pod zakrystią, korytarzem і kaplicą znajduje się piwnica, do której można się dostać tylko z zewnątrz. Niestety piwnica była zatopiona, gdyż od wielu lat zalegała tu cuchnąca deszczowa woda. Także betonowa posadzka w kościele przesiąknięta była deszczową wodą і czuć było stęchliznę.

Reasumując, niegospodarność użytkowników budynku kościoła sprawiła, że stan kościoła był po prostu opłakany. Przecieki poprzez zaniedbane dachy і rynny, sprawiły, że otynkowane przed wojną, і pomalowane na biało ściany wewnątrz kościoła wyglądały со najmniej smutno.

Nie zachowało się żadne sakralne wyposażenie czy atrybutyka kościelna. Brak było jakiegokolwiek zaplecza, ani dla spotkań, ani dla zamieszkania duszpasterza.

Do obiektu nie doprowadzono ani gazu, ani wody, ani kanalizacji.

Pо obejrzeniu і ocenie tego со przejąłem, w tym dwudziestoosobową grupę parafian, jedyne со przychodziło na myśl to zaufać Opatrzności Bożej, której z ogromną pokora się poleciłem і wciąż to czynię.

Proboszcz ks. Kazimierz Halimurka